Standardy wydajności. Restauracje szybkiej obsługi (ang. fast-food restaurants) osiągnęły wyjątkową perfekcję w obliczaniu co do sekundy czasu, jaki jest potrzebny na obsłużenie klienta od momentu jego wejścia do restauracji aż po jego wyjście. W każdej restauracji szybkiej obsługi 30 sekund przekłada się na tysiące dolarów Dlatego tak istotne jest, aby również w kuchniach gastronomicznych stosować segregację śmieci. We wdrożeniu tych zasad w życie pomocne będą specjalne pojemniki na odpadki. Poprzez zastosowanie wyróżniającej się kolorystyki dużo łatwiej i szybciej jest zdecydować, do którego kosza wyrzucić dany produkt. "Dla tych pracowników będzie to szansa na podreperowanie swoich budżetów nadszarpniętych przez ostatnie miesiące. W dłuższej perspektywie brak rąk do pracy w gastronomii może też Również sami kandydaci są bardziej aktywni, o czym świadczy przesłanie o 15 % więcej odpowiedzi w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku, a także o 14 % więcej w porównaniu miesiąc do miesiąca. Co ciekawe, mimo spadku zapotrzebowania, coraz więcej osób chce pracować w gastronomii (wzrost o 1/4 rok do roku w liczbie Z Ogólnopolskiego Badania Wynagrodzeń firmy Sedlak&Sedlak wynika, że mediana zarobków w gastronomii w styczniu 2021 r. wynosiła zaledwie 2900 zł brutto. 25 proc. pracowników zarabiało Co interesujące, w siostrzanej dla hotelarstwa gastronomii - zamiast spadku liczby ogłoszeń i odpływu restauratorów na przestrzeni ostatnich lat - obserwujemy bardzo umiarkowany wzrost (4 proc. więcej ogłoszeń niż 4 lata temu, dynamika wzrostu liczby firm, które wystawiają ogłoszenia również na podobnym poziomie); i3OLLxC. Żyję, słuchajcie, żyję 🙂 Styczeń mija nam dzień za dniem, a tymczasem w Nowym Roku na blogu nie pojawił się jeszcze żaden wpis. Niestety, początek stycznia nie był dla Gdańska i całego Trójmiasta zbyt łaskawy, praktycznie na tydzień życie stanęło w miejscu. W miejsce codziennego pędu, choć obowiązki na ten tydzień nie zniknęły, pojawiły się […] Czas pracy, zgodnie z definicją z kodeksu pracy, jest to czas, w którym pracownik pozostaje w dyspozycji pracodawcy w zakładzie pracy lub w innym wyznaczonym miejscu. W przepisach uregulowano również dokładnie normy czasu pracy. Co do zasady, czas pracy nie może przekraczać 8 h na dobę i 40 h w przeciętnie pięciodniowym tygodniu pracy. Za okres rozliczeniowy (w którym sprawdzane jest zachowanie tych norm) przyjmuje się zazwyczaj czas nieprzekraczający 4 miesięcy. Z kolei przez wymiar czasu pracy pracownika rozumie się maksymalną liczbę jednostek czasu ustaloną na dobę, tydzień czy miesiąc, w których to pracownik pozostaje w dyspozycji pracodawcy. Co ważne, pracodawca jest zobowiązany prowadzić ewidencję czasu pracy jego pracowników w celu prawidłowego ustalenia ich wynagrodzenia i innych świadczeń. Ewidencję należy udostępnić na żądanie pracownika. Oczywiście powyższa regulacja nie zawsze sprawdzi się w konkretnej, specyficznej branży. Podobnie jest z pracą w gastronomii. Zawód kelnera, kucharza czy szefa kuchni cechuje się tym, że często cykl 8 godzinnej pracy w danym dniu roboczym mógłby okazać się niewystarczający, a na pewno bardzo problematyczny dla właściciela lokalu, czyli pracodawcy. Z tego też powodu możliwe jest korzystanie z różnych systemów czasu pracy. Wyróżniamy następujące systemy czasu pracy: podstawowy, skrócony, przerywany, zadaniowy, praca w ruchu ciągłym, skrócony tydzień, weekendowy i najczęściej stosowany w gastronomii – równoważny. Równoważny czas pracy polega na tym, że pracownik w poszczególnych dniach lub tygodniach pracuje w wydłużonym dobowym czasie pracy, a w innych – w skróconym. W zamian za wydłużony czas pracy niektóre dni mogą być również dniami wolnymi od pracy dla danego pracownika. Pozwala to na zarządzanie systemem pracy odpowiednio do potrzeb dobowych czy sezonowych restauratora. Ilość przepracowanych godzin w przyjętym okresie rozliczeniowym musi jednak zostać zachowana i wynosić 40 h tygodniowo w pięciodniowym tygodniu pracy. Zatem istotą równoważnego czasu pracy jest odmienna regulacja dobowego wymiaru czasu pracy pracowników. Wymiar czasu pracy może być przedłużony ze względu na rodzaj pracy lub jej organizację maksymalnie do 12 h na dobę w okresie rozliczeniowym nieprzekraczającym 1 miesiąca. Jedynie w szczególnie uzasadnionych przypadkach okres rozliczeniowy może być wydłużony do 3 miesięcy, 4 miesięcy, a nawet na podstawie odpowiednich porozumień do 12 miesięcy (co właśnie pozwala na zmianę natężenia pracy np. w okresach letnich, a obniżenie w okresach zimowych). Wprowadzenie w danym zakładzie pracy takiego systemu czasu pracy wymaga podjęcia odpowiednich kroków, tak aby wszystko przebiegło zgodnie z planem. Jest to jednak już temat na oddzielny artykuł. Czy więc w takim systemie pracy nie ma więc godzin nadliczbowych? Czy pracodawca nie będzie zobowiązany do wypłacania dodatku za pracę w godzinach nadliczbowych? Czy w ogóle możliwe jest określenie, która godzina pracy jest godziną nadliczbową? Praca w godzinach nadliczbowych oznacza pracę wykonywaną ponad normy czasu pracy. Tygodniowy czas pracy pracownika łącznie z godzinami nadliczbowymi nie może przekroczyć 48 h w przyjętym okresie rozliczeniowym. Norma ta nie obowiązuje natomiast osób zarządzających w imieniu pracodawcy zakładem pracy (pracownicy jednoosobowo kierujący zakładem pracy i ich zastępcy, pracownicy wchodzący w skład kolegialnego organu zarządzającego, a także główni księgowi). Co więcej pracownik może przepracować nie więcej niż 150 h nadliczbowych w roku kalendarzowym. Praca w godzinach nadliczbowych możliwa jest jedynie w razie szczególnych potrzeb pracodawcy, a jej wykonywanie jest obowiązkiem pracownika. W godzinach nadliczbowych zakaz pracować mają przede wszystkim młodociani i kobiety w ciąży. Jedynie za zgodą danego pracownika pracować w godzinach nadliczbowych mogą opiekujący się dzieckiem w wieku do 4 lat. Powyższe uregulowania mogą powodować praktyczne trudności w określeniu godzin nadliczbowych w równoważnym systemie czasu pracy. Główne regulacje dotyczą właściwie podstawowego systemu czasu pracy. Jednak przepisy przewidują również, że pracą w godzinach nadliczbowych jest praca wykonywana ponad przedłużony dobowy wymiar czasu pracy. Rozkład czasu pracy pracownika w przedłużonym wymiarze czasu musi przewidywać także skrócony wymiar czasu pracy w poszczególnych dniach, gdyż niezbędne jest zbilansowanie godzin pracy, tak aby nie przekroczyły one 40 h tygodniowo w przyjętym okresie rozliczeniowym. W związku z tym, że zbilansowanie występuje również w równoważnym systemie czasu pracy, taką zasadę stosujemy także w tym wypadku. W odniesieniu do równoważnego systemu czasu pracy, przeważające jest stanowisko, że pracą w godzinach nadliczonych jest jedynie praca w godzinach przekraczających przedłużony wymiar czasu pracy, np. w przypadku 12 godzinnego systemu – dopiero godzina 13 i następne będą godzinami nadliczbowymi. Zgodnie z tym poglądem praca w godzinach przekraczających obniżony dobowy wymiar czasu pracy nie jest pracą w godzinach nadliczbowych, ale podlega zaliczeniu do liczby godzin przepracowanych przez pracownika w okresie rozliczeniowym i w razie przekroczenia okresowej normy czasu pracy powoduje uznanie tej pracy za pracę w godzinach nadliczbowych. Jak to w prawie bywa, spotkać się można także z odmiennym spojrzeniem dotyczącym powyższej kwestii. Za pracę w godzinach nadliczbowych do podstawowego wynagrodzenia należy doliczyć dodatek w wysokości: – 50% wynagrodzenia za pracę w godzinach nadliczbowych wykonywaną w dni powszednie oraz niedziele i święta będące dla pracownika dniami pracy, zgodnie z jego rozkładem pracy lub – 100% wynagrodzenia za pracę w godzinach nadliczbowych przypadających w nocy lub niedziele i święta niebędące dniami pracy pracownika zgodnie z jego rozkładem pracy, a także za pracę w dniu wolnym otrzymanym w zamian za pracę w niedzielę lub w święto. Na wniosek pracownika w zamian za przepracowane godziny nadliczbowe pracodawca może mu udzielić zamiast dodatku za pracę w tych godzinach czas wolny od pracy w wymiarze takim samym, jak przepracowane godziny. Jeżeli czas wolny od pracy przyznany w zamian za pracę w godzinach nadliczbowych wynika z inicjatywy pracodawcy, wówczas musi on być o połowę wyższy niż liczba przepracowanych godzin nadliczbowych. Oczywiście dodatek za pracę w godzinach nadliczbowych lub czas wolny od pracy przysługuje jedynie zatrudnionym na umowę o pracę. Umowy cywilnoprawne nie są objęte powyższymi regulacjami. Roszczenie o wypłatę dodatku za pracę w godzinach nadliczbowych może stanowić podstawę pozwu cywilnego przeciwko pracodawcy, a także skargi do Państwowej Inspekcji Pracy. Warto jest zadbać o prawidłowe rozliczenia z pracownikami i w ten sposób unikać ewentualnych nieprzyjemności. Nieuczciwe praktyki pracodawców zdecydowanie negatywnie wpływają na ich wizerunek wśród konsumentów. EDYTA DUCHNOWSKA radca prawny Kancelaria Radcy Prawnego Edyta Duchnowska IZABELA WARDASZKO aplikant radcowski fot. W gastronomii wzrosły pensje. Kelner bez doświadczenia zarobi od 20 zł brutto na godzinę. Wykwalifikowany kucharz dostanie nawet 8 tys. zł brutto miesięcznie. Kelnerzy i pomocnicy kuchenni bez doświadczenia na początku tego roku otrzymywali najczęściej minimalną stawkę godzinową, czyli 18,30 zł brutto. Obecnie mogą oni liczyć na pensję wynoszącą od 20 zł brutto. Sprawdziliśmy oferty pracy w gastronomii w kilku portalach - Właściciel restauracji w centrum Gdańska proponuje kelnerce 28 zł brutto i umowę o pracę – zaznacza, że nie wymaga stażu pracy. Kelnerka w małym barze na gdańskiej Zaspie otrzyma 25 zł na godzinę, a w Sopocie (tuż nad samym morzem) – 33 zł.**Pomocy kuchennej w restauracji w centrum Gdańska szef będzie płacił 25** zł na godzinę, a w Jastarni – 29,50 zł. Ile napiwku dostają kelnerzy? Co dostają zamiast napiwków? Rozpiętość płacowa w przypadku kucharzy jest szersza. W większości ofert podano stawkę od 30 zł brutto za godzinę pracy (dla osób z przynajmniej rocznym doświadczeniem). Takie oferty znajdziemy w Gdańsku, Krynicy Morskiej, Władysławowie i Helu. Bardziej doświadczeni pracownicy dostaną więcej. Kucharz, z minimum 2-letnim stażem, w jednej z restauracji w Sopocie może liczyć na 6,5 tys. zł brutto miesięcznie. W podobnym ogłoszeniu, ale dotyczącym gdańskiej restauracji, podano 6,2 tys. zł pensji. W ofercie dla kucharza w ośrodku kolonijnym w Kościerzynie zaproponowano 8 tys. zł. Restauratorzy szukają rąk do pracy. Dla kucharzy i kelnerów to jednak ryzykoPropozycje płacowe dla niewykwalifikowanych pracowników sezonowych też są atrakcyjne. Na przykład osoba zatrudniona w lodziarni w Ustce (bez doświadczenia, nie wskazano konkretnie stawiska) otrzyma 5,5 tys. zł brutto miesięcznie. A sprzedawca lodów w Gdańsku, praca od sierpnia do końca września – 4,8 tys. zł brutto za miesiąc. Restauratorzy tłumaczą zmiany w pensjach wzrostem oczekiwań kandydatów do Kelner przed pandemią żądał 16 -18 zł za godzinę, w zależności od typu umowy. Teraz chce 20 zł i umowę o pracę. Kucharz ma jeszcze wyższe oczekiwania. Jest połowa sezonu, a mi brakuje sześciu pracowników. Chcąc prowadzić biznes, muszę proponować wyższe stawki, inaczej nikogo nie znajdę – mówi Piotr Głowacki, współwłaściciel restauracji w powodu pandemii z branży odeszła znaczna część pracowników. Właściciele restauracji sprzedający w czasie lockdownu posiłki na wynos, chcąc obniżyć koszty, pozbywali się głównie kelnerów i pomocników kuchennych. Z danych Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej wynika, że w ubiegłym roku pracę straciło 200 tys. pracowników gastronomii. Ile od stycznia 2021 minimum na etacie, zleceniu lub umowie o dziełoByli i tacy restauratorzy, którzy nie zwalniali, ale płacili podwładnym wynagrodzenie postojowe, a więc niższe od normalnego. Niektórzy pracownicy sami się zwolnili i znaleźli zatrudnienie w innych branżach. Odejście tłumaczyli nie tylko niższymi pensjami, ale przede wszystkim niepewną sytuacją w branży i prawdopodobieństwem powtórnego zamknięcia restauracji z powodu możliwej kolejnej fali pandemii. - Wielu kucharzy odeszło np. do stoczni lub firm kurierskich. Bardzo często słyszę od tych osób, że praca w gastronomii w czasie pandemii jest zbyt niepewna. Niedobór pracowników wpłynął na wynagrodzenia – twierdzi Evelina Visnievska, pomorska przedstawicielka Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej, jest też menedżerem godzinowe w gastronomii. Czy warto szukać pracy w barze lub restauracji?Sytuacja kadrowa w lipcu nieco się poprawiła, bo na rynku pracy pojawili się pracownicy sezonowi – studenci i uczniowie. Ale ci przebierają w Zauważyłam, że jest nieco więcej kandydatów do pracy, ale wiele osób umawia się na rozmowę kwalifikacyjną i na nią nie przychodzi. Kelnerzy i pomoce kuchenne właściwie nie chcą pracować za mniej niż 20 zł na godzinę. Takie pieniądze chcą już nawet osoby pracujące na zmywaku. Kelnerzy i barmani mogą też liczyć dodatkowo na napiwki i to jeszcze bardziej winduje ich zarobki. Bywa, że osoby pracujące od lat w restauracji zarabiają tyle samo, ile chcą teraz kandydaci do pracy, którzy nawet dnia nie przepracowali w gastronomii – przyznaje Evelina w Lidlu 2021. Porównaj pensje pracowników sklepu. Poznaj warunki zatrudnieniaEkspertka z Konfederacji Lewiatan Monika Fedorczuk potwierdza, że na wzrost zarobków w branży wpłynęły gównie trudności kadrowe restauratorów. - Zmiany w zarobkach są podyktowane odpływem pracowników do bardziej stabilnych branż, co potwierdzają nasze badania. Restauratorzy, chcąc przyciągnąć nowych pracowników, muszą proponować im wyższe stawki. Ale mają ograniczone możliwości, bo ostatni rok był dla nich bardzo trudny. Próbują odrobić straty i wielu restauratorów nie stać na duże podwyżki. Poza tym, zauważamy, że pracowników sezonowych nie jest aż tak dużo na rynku. Wielu studentów wróciło do macierzystych miejscowości na wakacje i nie wykazuje zainteresowania pracą sezonową – mówi Monika Fedorczuk, ekspertka ds. rynku pracy z Konfederacji Lewiatan. Ile zarabiają policjanci?Oto zarobki księży w 2021 roku. Pensja księdza zależy od wielu czynnikówPolecane ofertyMateriały promocyjne partnera Przed lokalem kolejka, na sali brakuje kelnerów, a stolik numer 7 został przez przypadek zarezerwowany podwójnie? Z tymi problemami musi chociaż raz zmierzyć się każdy manager gastronomii. Przeczytaj nasze porady, jak sprostać tym wyzwaniom i sprawniej zarządzać salą restauracyjną na co dzień. Jak usprawnić zarządzanie salą? Zacznij od rezerwacji Jeśli zarządzasz dużą, popularną restauracją, warto zaoferować gościom możliwość rezerwacji stolika z wyprzedzeniem. Wielu klientów preferuje takie rozwiązanie – w ten sposób nie muszą się obawiać, że w ostatniej chwili będą zmuszeni zmieniać plany, bo w ich ulubionym lokalu brakuje miejsc. To szczególnie ważne dla większych grup gości oraz klientów odwiedzających restaurację w godzinach szczytu. Możliwość rezerwacji stolików zwiększa komfort nie tylko gości, ale przede wszystkim usprawnia zarządzanie lokalem: Pozwala przewidzieć duży ruch i przygotować się do niego. Dzięki temu masz szansę prawidłowo ułożyć grafik pracowników, zapobiec brakom kadrowym i zmniejszyć presję ciążącą na przemęczonych kelnerach i kucharzach. Umożliwia przemyślany rozkład stolików. W dużym lokalu sprawne i płynne działanie obsługi zależy w znacznym stopniu od funkcjonalnego rozplanowania sali. Dzięki rezerwacjom wcześniej przygotujesz stoliki dla niestandardowych grup, unikając kłopotliwego przesuwania stolików przy gościach.­ Pozwala pracownikom kuchni dostosować się do niestandardowych oczekiwań gości. Alergie, dieta wegańska czy bezglutenowa – zachęć klientów do zgłaszania specjalnych wymagań dietetycznych już na etapie składania rezerwacji. Redukuje powstawanie zatorów i kolejek. Dysponując rezerwacjami możesz zarządzać czasem przybycia gości np. w 15-minutowych odstępach. Ułatwi to pracę hosta i obsługi kelnerskiej, a także poprawi jakość doświadczenia klientów. Umożliwia wdrożenie wytycznych sanitarno-epidemiologicznych w restauracji, w tym zachowanie dystansu społecznego czy liczenie gości w obiekcie. Wskazówka W godzinach szczytu wydziel część stolików, które nie podlegają rezerwacji. Wpłynie to pozytywnie na jakość obsługi – dzięki wolnemu stolikowi nie zawiedziesz regularnych klientów, którzy przyjdą do lokalu bez rezerwacji. Alternatywą jest korzystanie z systemu zarządzania rezerwacjami, który tę pracę zautomatyzuje. Na rynku jest dostępnych wiele tego typu rozwiązań. Ich wspólną zaletą jest to, że znacząco odciążają managera restauracji oraz pracowników obsługi odpowiedzialnych za przyjmowanie rezerwacji. Dobrze skonfigurowany system sprawia, że goście chętniej kontaktują się z lokalem drogą internetową, zamiast sięgać w tym celu po telefon. Dzięki temu, że informacje są wprowadzane do systemu automatycznie w czasie rzeczywistym, w formularzu nie ma możliwości przypadkowego zarezerwowania już zajętego stolika. Jeśli o wybranej godzinie w restauracji brakuje miejsc, system może zaproponować inny dogodny termin. Decydując się na wdrożenie systemu rezerwacji stolików warto sięgnąć po takie rozwiązanie, które oferuje jak największą integrację – np. myREST. W jednym, intuicyjnym panelu organizuje on rezerwacje składane przez klientów za pośrednictwem strony internetowej restauracji, bota w wiadomościach na Messengerze, Instagrama czy też wizytówki lokalu w Google. Oprócz tego, daje możliwość wprowadzania do systemu własnych rezerwacji złożonych telefonicznie i osobiście. Niezależnie od tego, w jaki sposób zarezerwowany został stolik, zarówno manager lokalu, jak i gość otrzymają odpowiednie powiadomienie SMS. Wypróbuj system rezerwacji myREST. Z kodem rabatowym Gastrro dla naszych klientów -10%! Udana rezerwacja ­– i co dalej? Sprawny proces zarządzania rezerwacjami czyni pracę managera sali łatwiejszą także w zakresie innych obowiązków. Mogąc przewidzieć ruch w restauracji danego dnia, należy z wyprzedzeniem ustawić stoliki z uwzględnieniem niestandardowych grup gości mających odwiedzić lokal danego dnia. Dzięki temu kelnerzy nie będą musieli zajmować się tym w obecności klientów – zamiast tego, mogą od razu wskazać im miejsce i zająć się profesjonalną obsługą. Nie można zapomnieć też o oznaczeniu zajętych stolików odpowiednimi tabliczkami, aby uniknąć nieporozumień przy zajmowaniu miejsc przez gości nieposiadających rezerwacji. Aby codzienna praca restauracji szkła sprawnie, manager powinien zadbać o właściwe przeszkolenie hostów/ess i kelnerów/ek. Mowa tu nie tylko o zasadach profesjonalnej obsługi czy doskonałej znajomości karty. Pracownicy powinni być przygotowani na pracę pod presją czasu i szybkie reagowania na niespodziewane, kryzysowe sytuacje, jakie na pewno będą miały miejsce w godzinach szczytu. W tym celu warto opracować przykładowe scenariusze, dzięki którym załoga będzie wiedziała, jak postępować w razie: jednoczesnego pojawienia się wielu gości, pojawienia się większej liczby gości, niż wskazana w rezerwacji, chwilowych braków kadrowych, nietypowej prośby lub wymogów dietetycznych, wyrażenia niezadowolenia przez gościa. Podsumowanie Zarządzanie salą restauracyjną bywa dużym wyzwaniem – szczególnie w miarę rozwoju lokalu, gdy zwiększa się liczba gości i natężenie ruchu. W takiej sytuacji warto zadbać o odpowiednie planowanie pracy, dzięki któremu stresujące sytuacje będą zdarzać się rzadziej. Jak przygotować się do obsługi większej liczby gości? Może w tym pomóc przyjmowanie rezerwacji stolików – czy to za pomocą nowoczesnego systemu zarządzania rezerwacjami, czy też w bardziej czasochłonny, tradycyjny sposób. Chcesz wiedzieć więcej i zdobyć 10% rabatu?Napisz na contact@ i dowiedz się, jak możesz zarządzać rezerwacjami w swojej restauracji. Ukraińcy coraz częściej przestają polegać na zasiłkach czy zatrudnieniu u Polaków, a sami wchodza na rynek ze swoimi usługami Polacy mocno im w tym pomagają, wyposażając w niezbędny sprzęt czy tłumacząc zawiłości systemowe – Jest to bardzo dobry przykład tego, jak przedsiębiorcy zastępują rząd. To oni organizują kursy i szkolenia, a działy kadr doradzają w obszarze obowiązków podatkowych, składkowych oraz administracyjnych, czyli tych najtrudniejszych dla uchodźców – komentuje dr Antoni Kolek, prezes Instytutu Emerytalnego i ekspert Pracodawców RP Więcej takich informacji znajdziesz na stronie głównej Część pracodawców już nie tylko zatrudnia Ukraińców, ale też zdecydowanie ułatwia im wejście na nasz rynek pracy. Przykładem jest platforma zbiórkowa Do niej po pomoc zgłosiło się kilkanaście osób będących wyuczonymi masażystami i fizjoterapeutami. Prosili o zorganizowanie zbiórek finansowych, ale przedsiębiorca miał na to inny pomysł. Finalnie zostali wyposażeni kompleksowo w narzędzia do wykonywania wyuczonego zawodu. Ponadto firma wspomogła ich w nauce języka polskiego oraz w organizowaniu realnych zleceń poprzez zaprojektowanie materiałów promocyjnych, umieszczanie atrakcyjnych ogłoszeń w sieciach społecznościowych i na najpopularniejszych portalach aukcyjnych. – Zamiast tradycyjnych zbiórek postanowiliśmy im pomóc w inny sposób. Wyszliśmy z założenia, że zamiast rozdawać przysłowiowe ryby, lepiej dać wędki. I już w ciągu kilku następnych dni te osoby zaczęły przyjmować zlecenia oraz realnie wchodzić na nasz rynek pracy ze swoim wyuczonym na Ukrainie zawodem. Obecnie, po blisko kilku tygodniach obserwacji, widzimy, że radzą sobie u nas coraz lepiej. Praktycznie codzienny grafik zleceń mają wypełniony od rana do wieczora, a klienci polecają ich sobie nawzajem. Co ciekawe, widzimy na rynku już naśladowców tego pomysłu, co nas niezmiernie cieszy – mówi Maciej Kamiński, prezes platformy zbiórkowej Dalsza część artykułu pod materiałem wideo Ponadto przedsiębiorca zorganizował im serię szkoleń nt. prowadzenia legalnej działalności na naszym rynku. Poinformował ich o obowiązkach podatkowych i składkowych wobec ZUS-u. Od tego momentu uchodźcy dopytują o poszczególne formalności, bo nie chcą żyć tylko z zasiłków, a głównie z własnej pracy. Do tego zamierzają u nas rozwijać się zawodowo i społecznie. Czytaj także w BUSINESS INSIDER – Jest to bardzo dobry przykład tego, jak przedsiębiorcy zastępują rząd. To oni organizują kursy i szkolenia, a działy kadr doradzają w obszarze obowiązków podatkowych, składkowych oraz administracyjnych, czyli tych najtrudniejszych dla uchodźców. Pracodawcy w dużej mierze przyjęli na siebie także ciężar realizowania nauki języka, a nawet zapewnienia miejsc do mieszkania czy wyżywienia. Jednak wymaga to systemowego wsparcia i koordynacji działań przez państwo – komentuje dr Antoni Kolek, prezes Instytutu Emerytalnego i ekspert Pracodawców RP. Zobacz także: Tak wygląda dziś życie w twierdzy Kaliningrad. "Niektórych produktów brakuje, są problemy z transportem" Jak podkreśla Katarzyna Lorenc, ekspert BCC ds. rynku pracy, oprócz tego cieszą proaktywne postawy pracowników, ale również pracodawców z Ukrainy, którzy przenoszą do nas swoje biznesy. W ten sposób powstają nowe miejsca zatrudnienia dla wszystkich, także dla Polaków. Najgorsze, co mogłoby się zdarzyć, to sytuacja, w której uchodźcy dołączą do grona bezrobotnych. Duży potencjał – Ukraińcy w Polsce wcale nie muszą być postrzegani w kategoriach ludzi, którzy przyjechali tylko po świadczenia socjalne. Ostatnio coraz częściej słyszymy taką narrację od Polaków. Tymczasem uchodźcy wręcz rwą się do pracy, szukają dodatkowych możliwości i zajęć zarobkowych. Nie chcą żyć z zasiłków – przekonuje prezes Kamiński. Z kolei Jeremi Mordasewicz, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan, zaznacza, że mamy jeden z najniższych wskaźników bezrobocia w UE. Decyduje o tym szybkie starzenie się naszego społeczeństwa. W efekcie na rynek pracy wchodzi rocznie o 100 tys. mniej ludzi, niż przechodzi na emeryturę. Przed wybuchem wojny ww. lukę częściowo wypełniali Ukraińcy. Zazwyczaj podejmowali prace, które nie cieszyły się zbytnim zainteresowaniem Polaków. Teraz też tak może być, choć dotarły do nas głównie kobiety z dziećmi, a wyjechało sporo mężczyzn, kierowców i pracowników budowlanych. – Co roku brakuje nam minimum 250 tys. osób do pracy tylko z uwagi na niż demograficzny. Bez pracowników z Ukrainy dotychczasowe wzrosty gospodarcze byłyby niemożliwe. Ich pojawienie się to błogosławieństwo dla wielu branż. Podobnie jak wcześniej, Ukraińcy uzupełnią te miejsca, w których brakuje polskich pracowników – dodaje Katarzyna Lorenc. Zobacz także: Jeden Ukrainiec może zlikwidować rosyjski czołg. "To nie tak trudne, jak się wydaje" Jak przekonuje dr Kolek, napływ uchodźców może spowodować, że pracodawcy znajdą potrzebnych pracowników, zwłaszcza w gastronomii, hotelarstwie czy prostych usługach, np. we fryzjerstwie. Ekspert dodaje, że wśród uchodźców są także lekarze, pielęgniarki, informatycy czy inżynierowie. Takie osoby są niezwykle potrzebne do rozwoju przedsiębiorstw i mogą uzupełnić zespoły pracowników. To wcale nie musi oznaczać rezygnacji z dotychczasowego personelu. Ukraińcy mogą uzupełnić kompetencje, których dotychczas brakowało. – Są takie sektory, w których jesteśmy w stanie wchłonąć ogromną liczbę pracowników, przede wszystkim w medycynie, bo mamy mało lekarzy i pielęgniarek. W związku z tym bardzo dobrze, że ułatwia się im w tej chwili podejmowanie pracy, tym bardziej że przybywa pacjentów, bo uchodźcy też potrzebują opieki zdrowotnej – mówi ekspert z Konfederacji Lewiatan. Konieczne wsparcie Oczywiście nie jest jednak tak kolorowo. Maciej Kamiński zwraca uwagę na największe utrudnienia dla Ukraińców. Często zderzają się oni z naszą administracją i nie wiedzą, co mają dalej zrobić. Zdaniem prezesa platformy zbiórkowej nasz rząd powinien organizować dla nich szkolenia czy warsztaty nt. zakładania własnych firm. To byłoby znacznym ułatwieniem dla tych osób. – Absolutnie konieczne jest systemowe wsparcie państwa, a dotychczas go nie widać. Urzędy pracy już powinny skupić się na uzupełnianiu kwalifikacji uchodźców na potrzeby kadry zawodów deficytowych. Może się to odbywać poprzez realizację oferty kursów i szkoleń przygotowanych dla Ukraińców. Natomiast dzięki współpracy z agencjami zatrudnienia i pracy tymczasowej można wspierać bezrobotnych w wejściu na rynek pracy – mówi ekspert Pracodawców RP. Według Jeremiego Mordasewicza, część środków z Funduszu Pracy powinna trafić na aktywizację zawodową Ukraińców, żeby oni byli produktywni na naszym rynku. Ważna więc jest nauka języka polskiego. Jak zauważa ekspert, sporo uchodźców gromadzi się w woj. lubelskim i podkarpackim. Natomiast musi być większy ruch na zachód kraju, bo przygraniczne tereny nie wytrzymają takiego napływu ludności. – Możemy lepiej przygotować Ukraińców do realiów naszego rynku pracy. Po pierwsze, należy pomóc im w pisaniu CV po polsku oraz wskazać popularne portale i miejsca z ogłoszeniami o pracę, które mają już oferty po ukraińsku. Po drugie, warto wesprzeć ich w nauce języka w codziennych rozmowach, o pracy. Po trzecie, potrzebne jest rekomendowanie osób pracodawcom, jeśli mogą uzupełnić braki kadrowe w danych firmach – dodaje Katarzyna Lorenc. Prezes platformy zbiórkowej mówi, że cieszy go fakt, iż w krótkim czasie udało się wprowadzić na rynek pracy kilkanaście osób, chociaż z punktu widzenia całej gospodarki to ledwie mała kropla w morzu ogromnych potrzeb. Jednak mimo wszystko warto zachęcać przedsiębiorców do tego typu pomocy. I jak zapowiada Maciej Kamiński, firma na pewno na tym nie poprzestanie, bo widzi w tym duży sens, nie tylko gospodarczy, ale też społeczny. – Nasz rynek pracy może odnieść korzyści z napływu Ukraińców. Polscy pracownicy nie powinni się tego obawiać, bo podobne sytuacje miały miejsce w wielu innych państwach. I nic niepokojącego się tam nie wydarzyło. Uchodźcy nie będą zabierać pracy, ponieważ na początek zajmują zazwyczaj niższe szczeble drabiny zawodowej. Ponadto z pewnością nie spowodują

co zamiast pracowników w gastronomii