Nie zadzwonił, bo i ja nie dzwoniłam. Uznał, że skoro go nawet nie poinformowałam, że wszystko skończone, to zwyczajnie mam go w nosie i traktuję to, co było między nami za nieistotne. Uśmiechnęłam się i objęłam szczęśliwą Monikę. Nawet nie musiałam pytać, czy Marcin do niej przyjedzie, bo wiedziałam, że tak. Translations in context of "on wcześniej zadzwoni" in Polish-English from Reverso Context: Powiedz mu o tym, a on wcześniej zadzwoni i upewni się, czy na pewno będzie mógł z Tobą zjeść. Tłumaczenia w kontekście hasła "zadzwonił i mówi" z polskiego na hiszpański od Reverso Context: Logic zadzwonił i mówi: "Pomóż mi wyprodukować debiutancką płytę". Tłumaczenia w kontekście hasła "tylko zadzwonił na 911" z polskiego na angielski od Reverso Context: Może jej nie ratował, tylko zadzwonił na 911. Tłumaczenia w kontekście hasła "tylko zadzwonił" z polskiego na angielski od Reverso Context: Wróciłam do domu, jak tylko zadzwonił. Tłumaczenie Context Korektor Synonimy Koniugacja Koniugacja Documents Słownik Collaborative Dictionary Gramatyka Expressio Reverso Corporate Tłumaczenia w kontekście hasła "nie wziął wtedy" z polskiego na angielski od Reverso Context: Gdybym nie wziął wtedy telefonu i nie zadzwonił do mojego ojca, nic z tego ZHyqCHa. Zarchiwizowany Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi. Gość dlaczego nie dzwoni Gość stara pierdoła Gość jo śwince Gość Eduaro Gość aanakonda266 Gość dlaczego nie dzwoni Gość dlaczego nie dzwoni Gość aanakonda266 Gość dlaczego nie dzwoni Gość zachowaj dumę i się Gość Do budy! ! Gość somebody to love Gość adfdfs Gość Do budy! ! Gość Do budy! ! Gość dlaczego nie dzwoni Gość adfdfs Gość dlaczego nie dzwoni Gość dlaczego nie dzwoni Gość adfdfs Gość adfdfs Gość dlaczego nie dzwoni Gość adfdfs Julka obudziła się wraz ze świtem. Czerwcowe słońce jeszcze niemrawo wychodziło spoza chmur. Było bardzo wcześnie, zdecydowanie za wcześnie, by wstać. Remek oddychał miarowo i spokojnie, spał jeszcze w najlepsze. Ona już spać nie mogła. Przyglądała się mu przez dłuższą chwilę. Szczęście ją pobudzało i by nie uronić nic z tych radosnych chwil, musnęła policzek męża, który nawet nie drgnął i wyskoczyła z łóżka. – Jak dobrze mieć go w domu – pomyślała. Narzuciła jego koszulę, miękką i pachnącą jak on. W domu było cicho. Gdy tylko dowiedziała się, że Remek przyjeżdża na weekend po trzech miesiącach niewidzenia, zaaranżowała wszystko tak, aby z nim spędzić ten czas. Dzieci zawiozła na noc do dziadków. Odbierze je, niech też nacieszą się ojcem, ale jeszcze nie teraz… Jeszcze trochę. Remek od trzech lat prowadził zagraniczną firmę budowlaną. Wiązało się to z ciągłymi rozłąkami. Nie mogła się do nich przyzwyczaić. Nie godziła się na nie. Tłumaczyli sobie, że to rozwiązanie czasowe, że już niedługo zorganizują swoje życie tak, aby być razem. Jednak zawsze było jakieś ale… Trzeba wykończyć dom, który kupili za wspólne oszczędności… Postawić ogrodzenie… Opłacić pracowników i dodatkowe zajęcia Janka, i jeszcze anglojęzyczne przedszkole Agatki… Julka nie śmiała naciskać. Odkąd po studiach, urodziła syna, a potem córkę, poświęciła się im niemal całkowicie. Zresztą po kulturoznawstwie ofert pracy też dla niej wiele nie było. Z Remkiem zadecydowali, że ona odda się wychowaniu dzieci, a on zabezpieczy im byt. Czuła się tak, jakby miała dwa życia. Jedno – to prawdziwe i szczęśliwe z mężem i dziećmi i drugie – bez niego, które trzeba było przetrwać, przeczekać… Tak bardzo za nim tęskniła. A dziś spał sobie spokojnie w ich wspólnym łóżku! Julka stała w kuchni, w Remkowej koszuli tylko i podśpiewując pod nosem robiła jajecznicę. Jakie stamtąd dochodziły zapachy… Dojrzałe malinówki, pachnący szczypiorek, świeże bułki, aromatyczna kawa… Julka, jak zawsze, była perfekcyjnie przygotowana. Na chwilę luzu pozwala sobie tylko, jak męża nie było w domu. Dla niego pragnęła być żoną idealną. Energicznie odwróciła się od gazówki z patelnią w ręku i zamarła na chwilę. W drzwiach stał Remek. Nie wiedziała, jak długo tam był, ale zauważyła na jego twarzy dziwne skupienie. Roześmiała się w głos, a on wziął ją na ręce, zdążyła tylko patelnię na stół postawić, i zaniósł do sypialni. Kochali się długo i namiętnie. Spragnieni siebie, spijali z siebie całą czułość. Julka całowała to niebo nad sobą, całowała to niebo w sobie… I przez chwilę tylko, przez ułamek sekundy, wydawał jej się obcym… Szybko jednak rozgoniła te myśli, zganiając wszystko na zbyt długie chwile rozłąki… Stwarzał ją od nowa. Rzeźbił twarz, piersi i biodra… Czuła każdą komórką swego ciała pożądanie i widziała… była pewna, że on też… Śniadanie jedli już zupełnie zimne. Uśmiechali się do siebie znacząco i snuli plany na przyszłość. Wybierali nowe kafelki do łazienki i kolor fugi… Potem przyjechały dzieci – sama radość i barwa życia. Remek sprawdził Jaśkowi lekcje i bajką uśpił Agatę. W oczach Julki był w końcu na miejscu, był ojcem, mężem i kochankiem… Sprawdzał się w tych rolach znakomicie. Tej nocy nie spali wcale, pili wino i rozmawiali o dzieciach, domu, wspólnych wakacjach… Remek jutro miał już wyjeżdżać… Cała niedziela upłynęła pod znakiem pożegnania. Julka prasowała Remkowi koszule, przygotowywała prowiant na czas dojazdu do Hamburga. Nie zapomniała o niczym. Remek snuł się po domu. Załatwiał jeszcze jakieś formalności i służbowe rozmowy przez telefon. Był niespokojny. Gdy nadszedł czas rozstania, nie chciał odjeżdżać. Pomyślał nawet o urlopie. Coś go naprawdę niepokoiło. Żegnał się z Julką ciut dłużej niż zwykle i obiecał, że jak tylko dojedzie, zadzwoni… Remek nie zadzwonił. Jego telefon był głuchy, wyłączony. Julka szalała z niepewności. Około północy zaczęła wydzwaniać po rodzinie. Uderzył ją spokój wszystkich. Ewka, siostra Remka, wyrwana ze snu, powtarzała jak mantrę: – Słuchaj, z nim wszystko w porządku! Rozmawiałam z nim! – Dzięki Bogu, że żyje! – krzyknęła ucieszona Julka. – Ale jak…? – po chwili wyszeptała. W końcu wylał się jej słowotok z ust: …że przecież dzwoniła, …że się nie odzywa, …że coś dzieje… że ona to czuje… Zaczęła w końcu płakać i błagać… – Ewuniu… proszę, powiedz mi – jak kobieta kobiecie – co się dzieje? Czy on kogoś ma? – przy tym ostatnim pytaniu zadrżał jej głos… Co innego mogło się do cholery stać? Jeśli dojechał i był cały, i zdrowy, to czemu ma wyłączony telefon? Dlaczego się z nią nie kontaktuje? – Boże, co się dzieje?! – Julka rozkleiła się zupełnie. Ewce zrobiło się jej żal. Obiecała, że jak tylko czegoś się dowie, to jej powie, choćby to była najgorsza prawda. Telefon zadzwonił po tygodniu, po długich siedmiu dniach, podczas których Julka zachowywała się jak robot: śniadanie, zawiezienie dzieci do miasta do szkoły i przedszkola, sprzątanie, pranie, gotowanie, przywiezienie dzieci do domu, obiad, lekcje, kolacja, mycie i spanie… i tak w kółko – byle nie myśleć, byle nie wariować przez wzgląd na dzieci… Była strzępkiem nerwów. Telefon wyrwał ją z odrętwienia, z życiowej wegetacji. Był jak natrętna mucha. Dzwoniła Ewka. – Cześć – odezwała się głucho i nie oczekiwała odpowiedzi – słuchaj… Remek przyjechał dziś z Hamburga… zamilkła. Julka się ucieszyła, ale uśmiech szybko zamienił się w cień, gdy Ewka dodała: – I nie przyjechał sam… Ona jest w ciąży… Ewka mówiła coś jeszcze o obietnicy i lojalności… Julka już nic nie słyszała… nie słyszała nic innego, jak tylko słowa wibrujące w głowie „ona jest w ciąży”. Całe życie stanęło jej przed oczami. Opadła bezradnie na kanapę i nic jej się już nie chciało, nie było sensu, nie było już nic… ************************************************************************************************************* Julkę widziałam przedwczoraj. Umówiłyśmy się w kawiarni „Pod Amorem” na kawę. Schudła nieco, spoważniała, ale wyglądała też zaskakująco – zważywszy na okoliczności – ładnie i świeżo. Zapytałam, jak sobie radzi. Odparła, że dopiero rozpoczęła długą i trudną batalię sądową, ale dzięki dzieciom się trzyma. – Dzieci są moją siłą, a jemu nie dam mu satysfakcji! – powiedziała przez zaciśnięte zęby. – Nie za to, co mi zrobił! Z Remkiem nigdy już nie rozmawiała. Jego prawniczka na korytarzu, tuż przed rozprawą wstępną, oświadczyła, że jeśli chce coś mu przekazać, to tylko przez nią. – Jego telefon pozostał niewzruszony – zaśmiała się nerwowo. – Widzisz Kaśka, nawet mi przez myśl nie przeszło, że wtedy, w tę niedzielę, odbyło się nasze pożegnanie. Naprawdę, nie mogę pojąć, jak można w tak nikczemny sposób załatwiać swoje rodzinne sprawy? Żyjesz z kimś tyle lat, rodzisz mu dzieci… i wcale go nie znasz? I nie chodzi mi wcale o to, że odszedł… Przecież tylu ludzi się rozstaje na świecie! Ale o sposób, w jakim to zrobił! Przecież jesteśmy dorośli?! Przez to tylko, że jestem matką jego dzieci, należy mi się szacunek! Jak mógł mnie tak okłamać? Czułam się bardzo upokorzona… wręcz brudna… Nie wybaczę mu tego! Patrzyłam na nią z podziwem. Ilekroć pomyślę sobie o kobiecej sile, staje mi przed oczami obraz tej kruchej i niewielkiej istoty – Julki siedzącej z gracją na kawiarnianym krześle, popijającej latte i zajadającej lodowy deser… Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 18:34 niby dlaczego? może robi coś ważnego Nie obrażaj się na niego. :3 Może mu coś wypadło, jak się dzisiaj nie odezwie dopiero wtedy się obraź ;> Ps- Pomóż mi. [LINK] napewno Ci to wytłumaczy :) daj na luz, może nie mógł rozmawiać, coś mu wypadło ;) nie histeryzuj, jak obiecał to na pewno zadzwoni, a jeżeli nie, to musi mieć jakiś powód. jeżeli będziesz się tak obrażać, to stwierdzi, że jesteś dziwna i Cię oleje. chłopacy nie lubią dziewczyn, które ciągle "fochają" się o bzdury :) Uważasz, że ktoś się myli? lub zadzwonił do mnie następnego dnia Definicja w słowniku polski Przykłady Carmen zadzwoniła do mnie następnego dnia, zmartwiona, czy wszystko wróciło do normy. Zadzwoniła do mnie następnego dnia i brzmiała dobrze. Literature Osoba, która dała mi ten numer tablicy rejestracyjnej, zadzwoniła do mnie następnego dnia, mówiąc, że się pomyliła. Literature Salvatore zadzwonił do mnie następnego dnia. Literature Zadzwoniła do mnie następnego dnia w południe Literature Nie zadzwoniła do mnie następnego dnia. Kiedy zadzwoniłeś do mnie następnego dnia, zapraszając na lunch, pomyślałam... Powiedział, że zadzwoni do mnie następnego dnia i powiadomi, kiedy to zrobimy. Literature * White zadzwonił do mnie następnego dnia. Literature Griselda zadzwoniła do mnie następnego dnia. Gdy znaleźliśmy się na korytarzu, Yoshi obiecał, że zadzwoni do mnie następnego dnia. – W porządku? Literature Zadzwoniła do mnie następnego dnia Literature Gus zadzwonił do mnie następnego dnia. Literature Zadzwonił do mnie następnego dnia rano i zaproponował spotkanie Literature Obiecał, że zadzwoni do mnie następnego dnia (we wtorek), ale odezwał się dopiero w weekend. Literature Zadzwoniła do mnie następnego dnia, tuż przed lunchem. Literature A potem zadzwoniłaś do mnie następnego dnia, i pomyślałem, że mógłbym znaleźć inny sposób, aby być z tobą. Dostępne tłumaczenia Autorzy wiem że to chyba nie forum na takie tematy , ale już nie wiem co mam myśleć . zacznę od tego ze straciłam pracę ponieważ byłam pod firm zewnętrzną i firma i zrezygnowali z naszych usług i ze mną kierownik musiał rozwiązać umowę , ale obiecał, ze jak coś będzie miał to zadzwoni no i się tak stało miesiąc temu, ze coś ma dla mnie powiedział jaki charakter ma ta praca itp i mówił nawet o spotkaniu na 2 dzien by omówić szczegóły i mówił też ze ma ma problem z pracownica chodzi ciągle na l4 i szuka na jej miejsce kogoś czyli mnie . na 2 dzień cisza tydzień , 2 tydzień .... zadzwonił tydzień temu znów czy jestem zdecydowana na tą prace ja , ze tak i mówię skoro pan się tyle nie odzywał to myślałam , ze to już nie aktualne on musiał z to panią załatwić co chodzi na l4 ja ok i mi wyśle papiery na badania lekarskie już tydzień minął od tego telefonu i cisza listu nie ma , dzieli nas jakieś 100 km to przecież by do tej pory poczta doszła nie wiem czy wypada się wypytywać ? nie chce się narzucać moja sytuacja w pracy co teraz pracuje nie jest za ciekawa ostatnio się mecze, ale niestety nie mogę się zwolnić , bo nie mam innej pracy , a to dla mnie szansa by była. współpracowałam z nim jakieś 1,5 roku i mnie nie oszukał, ale mam wrażenie , ze teraz mnie robi w balona!

obiecał że zadzwoni i nie zadzwonił