1. general. dziennikarz. volume_up. journalist {rzecz.} more_vert. Markowi Zuckerbergowi dziennikarz zadał pytanie o kanały informacyjne. expand_more Mark Zuckerberg, a journalist was asking him a question about the news feed. dziennikarz (też: reporter, referent, sprawozdawca) volume_up. Polska. Grupa wsparcia dla dziennikarza, zarazem polskiego patrioty - Piotra Moskwy ze Szczecina oraz jego rodziny. Bezpośredni kontakt telefoniczny z Piotrem Moskwa: Tel. +48 792 878 969 i WhatsApp +48792878969 Skype: ntbix-szczecin (tu nazwa) Wspomóż Piotra i jego rodzinę wpłacając dowolną kwotę.. Piotr Świerczek, dziennikarz TVN24 i autor reportażu "Siła kłamstwa", ujawniającego dokumenty dotyczące katastrofy smoleńskiej nieopublikowane przez komisję Antoniego Macierewicza, został Szymon Jadczak, dziennikarz śledczy Wirtualnej Polski, otrzymał tytuł Dziennikarza Roku 2022. Podczas wtorkowej gali w Muzeum Historii Żydów Polskich Polin w Warszawie przyznano też nagrody Grand Press za najlepsze materiały dziennikarskie mijającego roku. Rozstrzygnięto również konkurs na Książkę Reporterską Roku. Christo Grozew, bułgarski dziennikarz śledczy portalu Bellingcat, musiał opuścić Wiedeń, w którym mieszkał od prawie 20 lat; ma to związek z niebezpieczeństwem grożącym mu ze strony Piotr Nisztor. Dziennikarz śledczy, rocznik 1984, pracował m.in. w „Rzeczpospolitej”, „Pulsie Biznesu”, tygodniku „Wprost”. Autor książek „Jak rozpętałem aferę taśmową”, „Skok na Banki. Kto kontroluje pieniądze Polaków” i „Rekiny Wojny. Kto naprawdę zarabia na handlu polską bronią”. emdWY2. Moskiewska policja prowadzi dochodzenie w sprawie tajemniczej śmierci dziennikarza Jegora Proskwirina, który wypadł z okna swojego śmierć w centrum Moskwie. Wypadł z okna swojego mieszkania Jegor Proskwirin, dziennikarz i twórca nacjonalistycznego portalu "Sputnik i Pogrom". Był nagi i zdaniem policji pod wpływem alkoholu. Śledczy dodali, że z jego mieszkania dochodziło przed tragedią do krzyków. Dramat miał miejsce w rejonie bulwaru Twerskiego i nagie ciało ofiary zauważyli przechodnie. Potem zjawiła się policja i medycy. Na pomoc było już jednak za późno. Śledczy badają okoliczności tej ofertyMateriały promocyjne partnera W sierpniu i wrześniu 2020 r. Piotr Nisztor, dziennikarz śledczy „Gazety Polskiej”, opublikował serię artykułów dotyczących Polskiego Związku Piłki Nożnej i jego prezesa Zbigniewa Bońka. Materiały (ukazały się na łamach „Gazety Polskiej” i „Gazety Polskiej Codziennie”) dotyczyły działalności zarabiającej miliony na współpracy z piłkarską federacją spółki SportFive kierowanej przez Andrzeja Placzyńskiego, byłego kapitana SB. Oprócz tego Nisztor ujawnił relacje PZPN ze spółką Mikrotel, należącą do brata i bratanka szefa związku. Za te publikacje Boniek pozwał gazety i dziennikarza do sądu. Artykuły Nisztora zabolały prezesa PZPN na tyle mocno, że zażądał on, by więcej o nim nie pisać. W związku z tym 27 sierpnia 2020 r. sędzia Rafał Wagner z I Wydziału Cywilnego Sądu Okręgowego w Warszawie podjął decyzję o nałożeniu na dziennikarza... rocznego zakazu publikowania treści dotyczących Bońka. Nakazał mu również usunięcie tych już opublikowanych na portalu YouTube oraz Twitter. Sprawa cenzurowania dziennikarza odbiła się szerokim echem i ostatecznie ten wniosek został wycofany, a zakaz zdjęty. Pozostała kwestia sądowego procesu. Rozprawa w procesie Boniek kontra Nisztor odbędzie się w najbliższy poniedziałek 7 czerwca o godzinie w Sądzie Okręgowym w Warszawie. Jak się dowiedzieliśmy, sąd planuje przesłuchanie obu stron sporu. Transmisja z rozprawy jest planowana w Telewizji Republika. Prezes PZPN kontra dziennikarz "Gazety Polskiej" O to, czego konkretnie dotyczy sprawa, zapytaliśmy pełnomocnika pozwanego dziennikarza „Gazety Polskiej”. - Sprawa dotyczy kilku artykułów autorstwa pana redaktora Piotra Nisztora dotyczących PZPN i Zbigniewa Bońka. Na tle tych artykułów pan Zbigniew Boniek dochodzi naruszania swoich dóbr osobistych, twierdząc, że artykuły przedstawiają jego fałszywy obraz, przypisują mu zachowania, wypowiedzi, związki, których nie posiada. Na tym tle toczy się postępowanie. My, jako pełnomocnicy pana Piotra Nisztora, stoimy na stanowisku, że żadnego z dóbr osobistych pana Zbigniewa Bońka w tych artykułach nie naruszono – podkreśla w rozmowie z mecenas Hubert Kubik. Kubik dodaje, że cała tematyka zainteresowania redaktora Piotra Nisztora i jego artykułów dotyczy funkcji, jaką pełni pan Zbigniew Boniek w polskiej piłce, a nie tego kim jest prywatnie. Pełnomocnik Piotra Nisztora mówi nam też, że dziennikarz zachował wszelką staranność przy przygotowywaniu serii artykułów o prezesie Polskiego Związku Piłki Nożnej. - Pan Piotr dochował nie tylko szczególnej staranności, ale wręcz nadzwyczajnej staranności, bo docierał do wszystkich zainteresowanych osób, wszystkich zainteresowanych podmiotów. Próbował uzyskać informacje we wszelkich możliwych źródłach, zweryfikować to, czego się dowiedział z innych źródeł, także u pana Zbigniewa Bońka, w PZPN, u osób z rodziny pana Zbigniewa Bońka, których dotyczą też te artykuły – dodaje. Precyzując: dziennikarz nie uzyskał odpowiedzi od Bońka na pytania dotyczące najbardziej newralgicznych kwestii, np. relacji z Andrzejem Placzyńskim. Czy Zbigniew Boniek stawi się w sądzie? W poniedziałek Sąd Okręgowy w Warszawie przesłucha strony sporu. Piotr Nisztor zapowiada, że zjawi się w sądzie z wieloma pytaniami do Zbigniewa Bońka. Ale czy będzie miał okazję je zadać? - Nie wiemy, czy w ogóle pan Boniek się stawi, ma prawo nie przyjść na tę rozprawę i zrezygnować z zabrania głosu w charakterze strony powodowej – podkreśla mecenas Kubik. Wskazuje przy tym, że to sytuacja rzadko spotykana, bo to w interesie strony powodowej leży wykazanie, że określone informacje naruszają jej dobra osobiste. - Ewentualny brak obecności pana Bońka mógłby zostać różnie odczytany – dodaje. Pytany o to, czy powód (w tym przypadku Zbigniew Boniek) w postępowaniu cywilnym o ochronę dóbr osobistych jest zobowiązany mówić prawdę i odpowiadać na wszelkie pytania, mecenas Kubik wskazuje: Jest zobowiązany, natomiast nie pod rygorem odpowiedzialności karnej, co do zasady. Sąd będzie jednak oceniał dowód z zeznań Zbigniewa Bońka, jak każdy inny, pod względem wiarygodności - tego na ile zeznania powoda koreluje z innym zgromadzonym w sprawie materiałem dowodowym. Więcej o procesie Nisztor-Boniek przeczytasz w najbliższych dniach w portalu Źródło: Opublikowano: 2012-03-10 22:24:18+01:00 · aktualizacja: 2012-03-11 09:37:14+01:00 Dział: Polityka Polityka opublikowano: 2012-03-10 22:24:18+01:00 aktualizacja: 2012-03-11 09:37:14+01:00 Fot. Dziennikarze śledczy Paweł Reszka oraz Michał Majewski są nowymi autorami tygodnika WPROST. Na łamach gazety zadebiutują w najbliższych numerach - informuje wydawca Reszka był korespondentem „Rzeczpospolitej” w Moskwie w latach 2003–2006, a następnie szefem działu śledczego „Dziennika”. Był wyróżniany nagrodami miesięcznika „Press” za reportaże i teksty śledcze. W 2005 r. otrzymał Nagrodę im. Dariusza Fikusa, a w 2010 r. wspólnie z Michałem Majewskim został uhonorowany Nagrodą im. A. Woyciechowskiego za cykl artykułów na temat katastrofy smoleńskiej. Publikacja dostępna na stronie: Formuła programów telewizyjnych zakłada ich atrakcyjność, sensacyjność czy też dotarcie do możliwie szerokiego kręgu odbiorców. Nie może to jednak usprawiedliwiać wielokrotnego łamania prawa i wprowadzania w błąd funkcjonariuszy publicznych. Czytaj także: Tajemnica dziennikarska: co powinien wiedzieć redaktor naczelny Taka teza została zawarta w wyroku Sądu Okręgowego w Białymstoku w sprawie dziennikarza, który podczas prowokacji dziennikarskiej wcielił się w postać kubańskiego uchodźcy. Celem jego działania było przedstawienie rzeczywistych warunków panujących w ośrodkach dla cudzoziemców oraz poniżającego ich traktowania. Aby tam trafić, wykorzystał swe kubańskie pochodzenie, podał fałszywe dane personalne i nieprawdziwą historię przekroczenia granicy. W ocenie sądu obraz sytuacji w tych ośrodkach można było przedstawić w równie sensacyjny i poruszający sposób bez konieczności popełnienia czynów karalnych. Ponadto dziennikarz postawił się ponad prawem, przejął rolę organów ścigania, gdy w rzeczywistości – zdaniem sądu – nie było ku temu najmniejszych podstaw, gdyż właściwe organy państwa podjęły już wcześniej działania związane z sytuacją w ośrodkach dla cudzoziemców, a program nie doprowadził do uzyskania nowych informacji. W jednym z orzeczeń Europejski Trybunał Praw Człowieka, konstatując istotną rolę, jaką odgrywa prasa w demokratycznym społeczeństwie, podkreślił, że nie może to być przyzwoleniem na przekraczanie pewnych granic i zwolnieniem z obowiązku przestrzegania powszechnie obowiązujących przepisów prawa karnego. „Jak ustalili w wyniku prowokacji dziennikarskiej reporterzy śledczy(...)", „śledztwo dziennikarskie pozwoliło na ujawnienie(...)". Takie i podobne sformułowania stały się nieodzownym elementem współczesnej medialnej rzeczywistości. Dziennikarstwo śledcze jest szczególną dziedziną dziennikarstwa, której nie da się zamknąć w proste ramy definicji. Jego przedmiotem bywają najczęściej sprawy skomplikowane i wielowątkowe. Celem jest tu bowiem wykrywanie i publiczne ujawnianie zbrodni, korupcji wśród osób pełniących funkcje publiczne, nepotyzmu, nadużyć władzy itp. Ten rodzaj dziennikarstwa najpełniej oddaje spełnianą przez media funkcję kontrolną. Ujawnianie patologicznych zjawisk zawsze musi się odbywać w imię dobra publicznego. Każde śledztwo dziennikarskie powinno cechować się obiektywizmem, co oznacza, że dziennikarz musi mieć bezstronny stosunek do osób, o których gromadzi informacje. Zgodnie z kodeksem etyki dziennikarskiej SDP „w zbieraniu materiałów nie wolno się posługiwać metodami sprzecznymi z prawem i nagannymi etycznie; wyjątkiem jest dziennikarstwo śledcze, tj. tropienie w imię dobra publicznego – za wiedzą i zgodą przełożonych –zbrodni, korupcji nadużycia władzy". Wypada tu wspomnieć o tzw. śledztwie wcieleniowym, w którym dziennikarz podejmuje wiele zaplanowanych działań polegających na posługiwaniu się różnymi technikami, w tym niejednokrotnie związanymi ze zmianą tożsamości czy też zawodu, które mają na celu uzyskanie informacji o badanym procederze. Dziennikarz stosujący prowokację stąpa po bardzo cienkiej linii, którą łatwo może przekroczyć, stając się sprawcą czynu zabronionego. Paleta przestępstw możliwych do popełnienia w trakcie prowokacji jest bogata. Jak się podkreśla w doktrynie, szczególnie niebezpieczne są metody prowokacji polegające na naruszeniu przez przedstawiciela prasy przepisów w celu zbadania funkcjonowania organów egzekwujących prawo, wykazania nieracjonalności regulacji prawnych lub zobrazowania łatwości popełnienia czynu zabronionego. Prowokacja dziennikarska jest niewątpliwie działaniem na granicy prawa, a nierzadko jego naruszeniem. W pierwszej kolejności należy wskazać, iż dziennikarz może być pociągnięty do odpowiedzialności karnej z art. 212 kodeksu karnego, gdy dopuści się zniesławienia, publikując zarówno własne ustalenia, jak i te, o których dowiedział się od prowadzących postępowanie karne. Istotne jest przy tym wykazanie, że podane wiadomości mogły osobę pomówioną poniżyć w opinii publicznej, czyli zarówno spowodować naganną ocenę w powszechnym odczuciu szerokiego, nieograniczonego kręgu osób, jak również narazić ją na utratę zaufania potrzebnego na danym stanowisku, w zawodzie lub rodzaju działalności. Inaczej niż przy zniesławieniu, znieważyć (art. 216 z kolei można tylko ściśle określoną osobę. W dziennikarskiej działalności śledczej do zniewag dochodzi znacznie rzadziej niż do pomówień, przy czym przestępstwo zniewagi może pozostawać w zbiegu z przestępstwem pomówienia. Będzie tak, gdy znieważenie łączy się z przekazaniem wiadomości poniżających inną osobę. Na przykład określenie kogoś mianem „oszust" nosi w sobie zarówno cechy zniewagi, jak i pomówienia. Zgodnie z art. 12 ust. 1 pkt 3 prawa prasowego dziennikarz jest zobowiązany dbać o poprawność języka i unikać wulgaryzmów. Jeżeli w materiale prasowym użyje pod czyimś adresem wulgaryzmu, może być oskarżony o znieważenie. Jak pokazuje rzeczywistość, dziennikarze śledczy narażeni są często na odpowiedzialność karną określoną w art. 241 – rozpowszechnianie publicznie wiadomości z postępowania przygotowawczego bez zgody prokuratora bądź z postępowania sądowego prowadzonego zgodnie z art. 360 kodeksu postępowania karnego z wyłączeniem jawności. W doktrynie wskazuje się, iż nie stanowi przestępstwa rozpowszechnianie wiadomości będących wprawdzie w polu zainteresowania organów prowadzących postępowanie karne, ale uzyskanych z innych, niezależnych źródeł, np. w wyniku prowadzonego na własną rękę śledztwa dziennikarskiego. Z kolei zgodnie art. 240 § 1 dziennikarz dopuści się zaniechania obowiązku zawiadomienia o przestępstwie, gdy mając wiarygodną wiadomość o karalnym przygotowaniu albo usiłowaniu lub dokonaniu czynu zabronionego wymienionego w tym przepisie, nie zawiadomi o tym niezwłocznie organu powołanego do ścigania przestępstw. Z omawianym problemem ściśle wiąże się możliwość popełnienia przez dziennikarzy śledczych przestępstwa poplecznictwa, którego znamiona określa art. 239 § 1 W zasadzie nic nie stoi na przeszkodzie, aby dziennikarz publikował ustalenia z własnego śledztwa, ale musi uważać, ponieważ w pewnych okolicznościach publikacja materiału prasowego może spłoszyć sprawców, umożliwić im zacieranie śladów przestępstwa, a nawet narażać świadka albo ofiarę na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia. Z podobną sytuacją mamy do czynienia, gdy dziennikarz w wyniku swoich działań ustali chociażby miejsce przebywania sprawcy przestępstwa. Trzymanie tej wiedzy w tajemnicy do czasu publikacji materiału prasowego może się przyczynić do jego ucieczki. Aby jednak można było postawić dziennikarzowi zarzut poplecznictwa, musi być wykazane, że miał on świadomość, iż swoim zachowaniem utrudnia bądź udaremnia postępowanie karne, a także pomaga w ten sposób sprawcy przestępstwa uniknąć odpowiedzialności karnej. Przy wytyczaniu granic śledztwa dziennikarskiego nie sposób pominąć regulacji zawartej w art. 236 przewidującej odpowiedzialność karną za zatajanie dowodów niewinności osoby podejrzanej. Celem tego przepisu jest zabezpieczenie przed ewentualnym skazaniem lub ukaraniem osoby niewinnej. Jeżeli zatem dziennikarz wejdzie w posiadanie informacji, z których wynika, że jakaś osoba nie dopuściła się określonego czynu zabronionego, a organ prowadzący postępowanie tego nie wie, musi bezwzględnie go o tym powiadomić. Niezwykle istotny pozostaje problem związany z wykorzystaniem przez dziennikarzy informacji uzyskanych przez inne osoby za pomocą nielegalnego podsłuchu. Kwestię tę reguluje art. 267 § 4 dotyczący odpowiedzialności karnej dziennikarzy wykorzystujących w swoich publikacjach zdobyte nielegalnie informacje, np. pochodzące z podsłuchu wykonanego przez osobę trzecią. Chodzi tutaj o ujawnianie nielegalnie uzyskanej informacji, bo takie działanie może nastąpić także poprzez ich opublikowanie lub podanie do wiadomości za pomocą środków masowego komunikowania. Czytaj także: Tajemnicę dziennikarską trzeba zastrzec Z kolei zakłócanie tzw. miru domowego może przybrać postać wdzierania się do cudzego domu, mieszkania, lokalu, pomieszczenia, na ogrodzony teren albo nieopuszczania takiego miejsca wbrew żądaniu uprawnionego. Chodzi tu nie tylko o przełamanie przeszkody fizycznej, lecz również woli osoby uprawnionej. Do naruszenia miru domowego może dojść także na terenie restauracji. Według Sądu Rejonowego w Zamościu: „Niezgodne z prawem zachowanie sprowadzało się do tego, że wbrew żądaniu osoby uprawnionej, tj. właściciela lokalu, dziennikarka nie opuściła go niezwłocznie. Sam pokrzywdzony przyczynił się do naruszenia, gdyż nie umieścił na zewnątrz budynku w sposób widoczny dla innych osób informacji o tym, że jest to impreza zamknięta, dla ściśle określonej grupy ludzi (...)". Dziennikarz w swojej działalności zawodowej może dopuścić się również czynów zawartych w kodeksie wykroczeń. Należy tu przede wszystkim wskazać na art. 61 mówiący o przywłaszczeniu stanowiska, tytułu lub stopnia, a zatem o posługiwaniu się nimi w taki sposób, że wywołuje to u osób trzecich przekonanie o faktycznym piastowaniu takiego stanowiska albo posiadaniu danego tytułu lub stopnia. Możliwe jest również wprowadzenie w błąd organu państwowego lub instytucji upoważnionej z mocy ustawy do legitymowania co do tożsamości własnej lub innej osoby albo co do swojego obywatelstwa, zawodu, miejsca zatrudnienia lub zamieszkania (art. 65 Chodzi tu o wszelkie sytuacje związane z podaniem – w zakresie ustawowo wskazanym – danych odmiennych od rzeczywistości. O wykroczeniu nie będzie można mówić, gdy zostaną podane osobie prywatnej albo organizacji społecznej nieprawdziwe informacje dotyczące tożsamości, obywatelstwa, miejsca zamieszkania, zatrudnienia, ponieważ podmioty te nie zostały ustawowo uprawnione do legitymowania. Należy zatem zauważyć, że dziennikarz nie jest i nie może zostać zwolniony z obowiązku przestrzegania prawa. Nie znajduje akceptacji zasada, że cel uświęca środki. Dziennikarzom powinna zatem towarzyszyć świadomość, że w swojej aktywności zawodowej nie poruszają się w niczym nieograniczonej przestrzeni, wręcz przeciwnie – są dość jasno wytyczone ramy prawne, których im przekroczyć nie wolno. Konkludując, należy stwierdzić, iż dziennikarstwo śledcze to bardzo trudny obszar aktywności zawodowej, jednakże bez niego wiele nieprawidłowości w życiu społecznym, a zwłaszcza działalności instytucji państwowych nie wyszłoby na jaw. Autor jest doktorem prawa, prokuratorem Prokuratury Regionalnej w Krakowie delegowanym do Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury W sierpniu i wrześniu 2020 r. Piotr Nisztor, dziennikarz śledczy „Gazety Polskiej” opublikował kilka artykułów dotyczących Polskiego Związku Piłki Nożnej i jego prezesa Zbigniewa Bońka. Materiały (ukazały się na łamach „Gazety Polskiej” i „Gazety Polskiej Codziennie”) dotyczyły działalności zarabiającej miliony na współpracy z piłkarską federacją spółki SportFive kierowanej przez Andrzeja Placzyńskiego, byłego kapitana SB. Oprócz tego Nisztor ujawnił relacje PZPN ze spółką Mikrotel, należącą do brata i bratanka szefa związku. Za te publikacje Boniek pozwał gazety i dziennikarza do sądu. Proces toczy się przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Telewizja Republika opublikowała na swoim kanale na YouTubie zeznania jakie w tej sprawie złożyła rodzina prezesa PZPN - brat Romuald i bratanek Marcin. Są oni właścicielami firmy Mikrotel. Z kolei Nisztor na swoim kanale na YouTubie Nisztor TV upublicznił kolejne zeznania - Romana Kołtonia, dziennikarza sportowego i Macieja Sawickiego, sekretarza generalnego PZPN. - Jedną z najciekawszych kwestii są okoliczności w których doszło do podpisania przez PZPN umowy sponsorskiej z grupą Lotos w 2015 r. W ten sposób stała się głównym sponsorem reprezentacji Polski i tak jest, bo przedłużono ją w 2018 r. - mówi Nisztor w programie „Śledczym Okiem” (emitowanym na Nisztor TV na YouTubie). - Bardzo ciekawe jest też to co rodzina prezesa [Bońka] mówi o działalności spółki Mikrotel, którą opisałem w artykułach w „Gazecie Polskiej”. Firma ta współpracuje od lat ze SportFive, a ta współpraca polega na świadczeniu usług na rzecz PZPN - mówi Nisztor. Zwraca uwagę, że po publikacji „Gazety Polskiej” związek ujawnił, że Mikrotel także bezpośrednio świadczył mu usługi. Umowa PZPNu z bydgoską firmą rodziny prezesa obowiązywała od sierpnia 2017 r. do września 2018 r. - Napisałem prawdę o Zbigniewie Bońku. Będę publikował kolejne zeznania (…) Poza tym każdy kto trochę interesuje się piłką powinien wiedzieć w jaki sposób działa federacja, która zarządza polską reprezentacją, naszym dobrem narodowym - dodaje. Podkreśla, że na ostatniej rozprawie zeznawali Kazimierz Greń, były członek zarządu PZPN i Adam Godlewski, dziennikarz sportowy. Według Nisztora wyrok w jego sprawie z Bońkiem może zapaść jeszcze w czerwcu. - To jest pierwsza sprawa, która toczy się tak szybko. Rozpoczęła się de facto w styczniu, a już 7 czerwca odbędzie się przesłuchanie stron, czyli ten ostatni etap sprawy sądowej. Tego dnia oprócz mnie, przesłuchiwany będzie też Zbigniew Boniek. To może być bardzo ciekawe przesłuchanie. Pewnie więc jeszcze w czerwcu zapadnie wyrok. Zamknięcie sprawy cywilnej w sześć miesięcy to rekord. Chciałbym, aby wszystkie sprawy tak szybko się toczyły. Rozprawy są bardzo szybko wyznaczane przez sędziego Rafała Wagnera - dodaje Nisztor. Przypomina, że to ten sam sędzia, który na wniosek prawników prezesa PZPN nałożył na niego (oraz redakcję „Gazety Polskiej Codziennie”) zakaz wypowiadania się na temat Bońka. Ostatecznie został on wycofany, a zakaz zdjęty. Cały najnowszy program Śledczym Okiem: Zeznania Romana Kołtonia, dziennikarza sportowego: Zeznania Macieja Sawickiego, sekretarza generalnego PZPN: Zeznania Romualda Bońka (prezesa i współwłaściciela spółki Mikrotel), brata szefa PZPN Zeznania Marcina Bońka (członka zarządu i współwłaściciela spółki Mikrotel), bratanka szefa PZPN Źródło:

piotr moskwa dziennikarz śledczy